Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/109

Ta strona została przepisana.


Tak biedaka tuli do łona,
Jak królewicza. Za złoto mędrala
       35

Prometeja sługa Plutona[1]

Na świat nie odwiózł; pan Orku Tantala

I Tantalidy, pyszne pany,
Za rzeką więzi — i chadza na ziemię,
I wołany czy nie wołany,
       40 Z bark spracowanych zdejmuje brzemię.


XIX[2]
DYTYRAMB

Patrzę: Bakchus w ustronnym dzikich skał załomku
Uczy śpiewu boginki — wierz, późny potomku! —
Nucą nimfy i kozionóżki
Z śpiczastemi Satyry uszki.

       5 Ewoe! Jeszcze dusza przerażona mdleje
Jeszcze, Bakchusa pełen, z radości szaleję!

  1. W. 34—35. Że Prometeusz próbował przekupić Charona, dowiadujemy się jedynie z tego miejsca H-go.
  2. XIX. — ,Com ja nie widział: Bakchus uczył śpiewać nimfy i Satyrów kozionogich! Jeszcze się opamiętać nie mogę! Póki nie ochłonę z wrażenia, pozwól, potężny władco zielonego tyrsu, niech opiewam twoje szalone służebnice, Tyady, twoją małżonkę, której wieniec błyszczy gwiazdą na niebie, pozwól opiewać kary, jakie spotkały przeciwników i wrogów służby i czci twojej, niech wreszcie w pieśni uwielbię ciebie, co na ziemi niepojęte sprawiasz dziwy, a w boju z Gigantami okryłeś się chwałą, ciebie, coś nawet w podziemiu miłym zawsze i pożądanym‘.