Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/110

Ta strona została przepisana.


Ewoe! Bakchu, zmiłowanie
Miej[1], potężnego tyrsu[2] panie!

Już mi wolno Tyady[3] śpiewać rozszalałe;
       10 Wolno wina potoki[4], mleka zdroje białe,
Miód, płynący z dziupeł strumieniem,
Już mi wolno wysławiać pieniem,

Sławić szczęsnej małżonki złocistą koronę[5],
Lśniącą na niebie, gmachy w gruzy rozwalone,
       15

Gdzie zginął Pentej, zbój przewrotny,

Śpiewać Likurga skon sromotny.

Ty rzekom rozkazujesz, ty indzkiemu morzu,
Ty winem podchmielony, na górskiem bezdrożu
W włos Bakchantek kręgi wężowe
       20

Wplatasz bez szkody — dziwy nowe!


Ty, gdy ojca Jowisza niebieskie posady
Szturmowały Gigantów zuchwałe gromady,

  1. W. 7—8. ... zmiłowanie miej — gdyż ekstaza mogłaby przejść w szaleństwo.
  2. W. 8. tyrsu — tyrs, thyrsos — laska Bakchusa, opleciona bluszczem i winną latoroślą, a zakończona u góry szyszką pinji; uderzenie tej laski wprawiało w szał niedbałych czcicieli bogów.
  3. W. 9. Tyady — Thyiades (od ϑύειν, szaleć) — Bakchantki.
  4. W. 10. wina potoki... — dziwy i cuda, sprawiane tyrsem Bakchusa, a widome tylko jego służebnicom, Bakchantkom.
  5. W. 13. małżonki... koronę — wieniec dziewiczy Arjadny umieścił Bakchus jako konstelację na niebie.