Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/114

Ta strona została skorygowana.



KSIĘGA III
NIE TĘDY DROGA!

Precz — precz, ciemny motłochu! — Cichość i milczenie!
Muz kapłan, nigdy dotąd niesłyszane pienie[3]

  1. I—VI. Kiedy po zwycięstwie akcyjskiem poczęły się stosunki polityczne w Rzymie coraz bardziej ustalać i układać w formę rządu monarchiczną, zapewniającą wewnętrzny ład i bezpieczeństwo, wtedy żywioły lepsze w narodzie spostrzegły z przerażeniem te straszne spustoszenia i szkody moralne, jakie sprowadziły na społeczeństwo rzymskie aż nazbyt długo trwające wojny domowe. Pojawiają się dążenia i usiłowania do wszechstronnej odbudowy Rzymu; w tej pracy nad odrodzeniem narodu, której potrzebę uznawał przedewszystkiem nowy władca, acz jeszcze bez tytułu, zwycięski August, nie mogła i poezja pozostać w tyle, a poetą, co najpotężniej trąbił do nawrotu z fałszywej drogi, głosząc nowe, a raczej stare, zarzucone hasła, był właśnie przyjaciel Augusta, nasz Horacy. Ten nowy duch, który pragnął tchnąć w swoje społeczeństwo poeta, panuje niepodzielnie w pierwszych 6 odach tej księgi, powiązanych z sobą nie tylko pokrewną, wybitnie patrjotyczną treścią, lecz nawet jednaką miarą wiersza i wspólną, uroczystą przedmową (I 1—4.).
  2. I. — ,Uciszcie się! Ja, kapłan Muz, dziewicom i młodzieńcom zaśpiewam pieśń nową. — Jak król nad rzeszą