Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/125

Ta strona została przepisana.


Ja śpię, żmij czarnych nie bojąc się śliny,
Ni odwiedzin niedźwiedzich; świętemi wawrzyny
I mirtami pokryty cały,
       20

Pod bogów strażą chrapię śmiały.


Wasz ja, Kameny, z wami ja górne Sabiny[1],
Z wami chłodne nawiedzam Prenestu wyżyny
I Tybur niźni[2] u stóp góry
I Baj morskich czyste lazury.

       25 Waszych zdrojów i waszych chórów ulubieńca,
Ni mię klęska filipska zgładziła, straceńca,
Ni pień drzewa trzykroć przeklęty,
Ni Sykulskie słone odmęty[3].

Pod waszą ja opieką Bosporu głębinę,
       30 Wzburzoną, w kruchej łodzi bezpiecznie przepłynę,
Assyryjskie gotów z ochotą
Spiekłe piaski przebyć piechotą.

Ja Brytonów nawiedzę niegościnną ziemię
I Konkanów, krew końską pić nawykłe plemię,
       35

I Gelonów sajdaczne rody

I scytyjską rzekę[4] bez szkody.

  1. W. 21. górne Sabiny — wioseczka H-go na podgórzu sabińskiem.
  2. W. 23. Tybur niźni (dziś Tivoli) — leży wyżej od Kampanji, ale u stóp góry, stąd ,niźni‘.
  3. W. 28. sykulskie odmęty — H. wspomina tu o jakiejś bliżej nam nieznanej przygodzie, jaka go spotkała jadącego z Sycylji zapewne do Puteol.
  4. W. 36. scytyjską rzekę — Tanais (Don).