Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/133

Ta strona została przepisana.


       25 Zamężna, wnet po ślubie młodych gaszków jedna,
Gdy mąż z gośćmi popija, i niezbyt wybredna,
Byle kogo darzy rozkoszą,
Gdy światła z sali powynoszą.

Ba, z męża nawet wiedzą powstaje od stola,
       30 Czy to kiedy bogaty kramarz ją zawoła,
Czy pan hiszpańskiej nawy wabi,
Najlepszy kupiec na wstyd babi.

Nie takich matek synmi potomstwo się mieni,
Co krwią punicką słone odmęty zrumieni,
       35

Co moc Antjocha, Pyrra śmiele,

W proch hannibalski potwór ściele.

Chłopów to wojowników bohaterskie plemię,
Co sabelską motyką nauczne ryć ziemię,
Na rozkazy srogiej macierzy
       40

Po drwa, nacięte w lesie, bieży,


Gdy już cień sionko dłuższy opuszcza na ziemię
I wołom spracowanym jarzma zdejmie brzemię,
I odjeżdżając już w rydwanie,
Słodkie na ludzi spuszcza spanie.

       45 O, jak czas niegodziwy wciąż złe tylko płodzi!
Wiek naszych ojców, gorszy od dziadów, nas rodzi,
Już gorszych, po nas zaś — o wstydzie! —
Jeszcze grzeszniejszy rodzaj idzie.

    tańca, o którym już Plaut wspomina; obyczaj rzymski pozwalał nawet matronom na pewien rodzaj poważnego poloneza.