Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/161

Ta strona została przepisana.


XXIV[1]
ZACHŁANNOŚĆ

Masz ty, bratku, złota góry,
Że w kąt Araby, bogate Indyje,
A pokrywasz twemi mury[2]
I ląd rodzajny i morze niczyje.

       5

Alić w twych pałaców szczyty

Dyjamentowe wbija wyrok kliny[3];
Padnie na cię strach niezbyty,
Nie ujdziesz, wierz mi, śmiertelnej pętliny.

  1. XXIV. — ,Bogacz wśród największych dostatków drży na myśl o śmierci. Szczęśliwsi przy swym ubóstwie są Scytowie i Geci, bo zachowali pierwotną czystość obyczajów. Ojcem ojczyzny nazwiemy tego, co położywszy kres wojnom domowym, na wyuzdane zepsucie nałoży surowych praw hamulec. Ale i prawa same nie pomogą, jeżeli zostanie nietknięte źródło złego — chciwość. Więc nauczmy się gardzić złotem, a przedewszystkiem wychowujmy młodzież na tęgich i ojczyźnie pożytecznych obywateli. Dziś młodzi spędzają czas na marnych zabawach i grze w kości, a starzy z podeptaniem wiary i cnoty gromadzą dla nich bogactwa bez końca, bo chciwość nigdy nie syta‘.
  2. W. 3. — pokrywasz twemi mury... — Mowa o wspaniałych willach-pałacach, wznoszonych nie tylko na lądzie, gdzie zajmowały znaczne przestrzenie uprawnej ziemi ze szkodą dla rolnictwa, ale i na morzu, na olbrzymich groblach, umyślnie w tym celu budowanych.
  3. W. 6. Dyjamentowe kliny — symbol konieczności, niezmiennego wyroku.