Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/164

Ta strona została przepisana.


Niech zastąpi tęgość stara,
Dawny hart męski. Konia nie dosiędzie
       55 Wielkich ojców syn niezdara,
Łowów się boi, lecz zato grał będzie

Po mistrzowsku w obręcz grecką
I zakazane srogiem prawem kości.
Ojczulek sztuką zdradziecką
       60 Łupi spólnika, oszukuje gości,

By po ojca śmierci złotem
Syn się oblowił. Tak rośnie nawałą
Zły nabytek; lecz cóż po tem?
Zawsze nam czegoś brak i zawsze mało.


XXV[1]
DYTYRAMB

W jakie, Bakchu, niesiesz strony
Mnie natchnionego? — W gaje czy jaskinie
Lecę, jakiś przemieniony?
Lub w jakiej lutnia zabrzmi rozpadlinie

       5

Cezarową wieczną chwałą[2]

Co wśród gwiazd błyśnie[3] na Jowisza łonie?
Nową rzecz i niebywałą
Zaśpiewam pierwszy. — Jak w trackie ustronie

  1. XXV. — ,Cezar boski, Cezar nieśmiertelny! Czuję natchnienie i muszę wyśpiewać Cezara wielkość i chwałę. Daj to, Bakchusie, by ta pieśń była górna i wzniosła!’
  2. W. 5. wieczną chwałą — bo August nie tylko będzie, ale był już bogiem, który tylko czasowo przebywa na ziemi.
  3. W. 6. wśród gwiazd błyśnie. — Ponieważ gwiazdy uwa