45
Ej, dawać mi tu podłego ciołaszka:
Z nożem się rzucę na miłego gaszka,
Lub potworowi, co był mi tak drogi,
Połamię rogi!
Nie wstyd mi było rzucać ojca progi,
50
Nie wstyd żyć jeszcze! — Wy słyszycie, bogi,
A ja tu jeszcze nie pośród lwów naga!
Jest większa plaga?
Nim słabość zniszczy kwitnące jagody,
Nim piękna branka wdzięk straci urody,
55
Niech pierwej ciało, jeszcze w pełnej krasie
Tygry napasie!
»Podła Europo — grzmi ojciec przez morze —
»Ty żyjesz jeszcze? — Patrz, na tym jaworze
»Łatwo zawiśnie i zczeźnie ohyda,
60
- »Pasek się przyda!
- »Pasek się przyda!
» A może lepszy głaz ostry pod skałą?
»Na burzę, córuś, zdaj się rozszalałą,
»Chyba że wolisz, co pan ci wydzieli[1],
»Wyprząść kądzieli,
65
»Z królewny sługa u pani okrutnej
»I pańska ścierka!« — A stała przy smutnej
Z szelmowską miną Wenus, z nią frant mały
Bez jednej strzały.[2]