5
A ja, co słodko żyję, gdyś ty żywy,
Bez ciebie cień nieszczęśliwy,
Mam-li, jak żądasz, w twej ciężkiej potrzebie
Wczasów zażywać bez ciebie,
Czy losy dzielić z tobą, jak przystoi
10
- Na męża, co się nie boi?
- Na męża, co się nie boi?
Podzielę śmiało: przez alpejskie wały,
Przez Kaukazu dzikie skały,
I kędy słonko w odmęt wpada słony,
Tam pójdę, nieustraszony!
15
— Szkodaby — powiesz — daremnej mitręgi:
Człek niewojennyś, nie tęgi.
— Z tobą takiego nie będę miał lęka,
Jaki zdaleka mię nęka;
Tak ci ptaszyna, strzegąca swych dzieci,
20
- Ma większy strach, gdy odleci,
- Ma większy strach, gdy odleci,
By wąż nie pożarł, aczby też bez mała
I tak ich nie zratowała.
Więc tę i wszelką podzielę udrękę,
Gdy tobie tylko na rękę,
25
Nie, żeby wołów siwych szereg długi
Na pole ciągnął mi pługi,
Nie, by z Kalabrji[1] stada gnało psisko
W chłód na lukańskie pastwisko,
- ↑ W. 27. Z Kalabrji stada owiec przepędzano, jak dzisiaj jeszcze, w maju na hale letnie do Lukanji.
od rozbójniczego ludu, mieszkającego w Istrji i na przyległych wyspach, przyswojone przez Rzymian. Antonjusz posługiwał się olbrzymiemi statkami, prawdziwemi kolosami, zaopatrzonemi nawet we wieże.