Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/304

Ta strona została przepisana.


Italskim oblan octem, Grek wymierzy cięcie:
»Jak to? — przez wielkie bogi, o Brutusie, klnę cię —
Tępisz króle, a ten Król dotąd cały, żywy?
       35 Królobójstwo — wierzaj mi — toż twój fach właściwy!«[1]


SATYRA VIII[2]

Pień byłem niegdyś figi, bez pożytku szczapa;
Mistrz się wahał, co zrobić: ławę czy Pryapa.
Wolał boga, więcem bóg — no i dobra nasza! —
Postrach ptaków, złodziei; prawica wypłasza[3]
       5 Złodziei i czerwony pal, tkwiący w kadłubie;
Zaś ptactwo straszy trzcina[4], zatknięta na czubie,
By w tym nowym ogrodzie[5] nie robiło szkody.
Dawniej tu wyrzucony trup z ciasnej zagrody

  1. W. 35. królobójstwo — przesada komiczna: przodek Brutusa wyganiał tylko (nie zabijał) królów.
  2. VIII. — Mecenas zbudował był sobie pałac na Eskwilinie i w ogrodzie ustawił zwyczajem ówczesnym drewniany posąg bożka Pryapa, stróża ogrodów i sadów. Drzewo, z którego posąg był zrobiony, nie było widać zupełnie suche, gdyż po pewnym czasie trzasło w tem miejscu, gdzie już pewne wyżłobienie ułatwiało katastrofę. Naturalny ten wypadek ubiera Horacy w szatę poetycznego zmyślenia i korzystając ze sposobności, chłoszcze biczem satyry znienawidzone czarownice.
  3. W. 4. w prawicy trzyma Pryap sierp, którym straszy złodziejów.
  4. W. 6. trzcina, jak się zdaje, rozłupana i tak urządzona, że trzeszczała za każdym wiatru powiewem.
  5. W. 7. nowy ogród, założony na dawnem cmentarzysku ubogich.