Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/329

Ta strona została przepisana.


Śmiać się będą wrogowie, gdy runiesz, niebożę.
A któż z większą otuchą w przyszłość patrzyć może:
Czy niejednej niewolnik nawyczki złej, zdrożnej,
       110 Czy kto skromnie przestając na małem, ostrożny,
Już w pokoju, jak mędrzec, myśli o obronie?
Oto przykład. Ów Ofell w me rodzinnej stronie
Tyleż sobie za lat mych dziecięcych pozwoli,
Co po mienia utracie. Na zabr nej roli
       115 Dzierżawca wraz z synami, o sobie powiada:
»Innego w dnie powszednie nie jadłem obiada,
Jak jarzynę z ogrodu z wieprzową wędliną.
Gdy mię zrzadka znajomy nawiedzi gościną,
Lub sąsiad, co mu w pracy deszcz zapowie: basta,
       120 Siebie raczę i gościa nie rybami z miasta,
Lecz koźliną lub kurką; wety — winne grona.
Zdjęte z kołka,[1] orzechy i figa suszona.
Potem gawędzim, pijąc, jako komu wola;
Uczczona Ceres z prośbą, by pleniły pola,
       125 Zorane troską czoło winem rozpogodzi.
Niech się sroży fortuna i znów burdy[2] płodzi:
Cóż nam jeszcze wziąć może? Lub czy my na codzień
Gorzej żyjem, o chłopcy, gdy wtargnął przychodzień?[3]
Bo natura swej ziemi na wieczne dzierżenie
       130 Mnie nie daje, ni komu innemu; mnie mienie

  1. W. 122. zdjęte z kołka — Winogrona, żeby się dłużej trzymały, wieszano na kołkach.
  2. W. 126. burdy —wojny domowe.
  3. W. 128. przychodzień — nowy niby-właściciel Umbrenus.