Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/391

Ta strona została przepisana.

Pedant, kutwa, po którym dziedzic jest bogaty,
Coś mi szaleństwa bliski: u mnie wino, kwiaty —
       15 I niech mi tam zadają płochość zazdrośniki!
Czegóż winko nie sprawi? Rozwiąże języki,
Nadzieję wyróżowi, tchórza roześmieli,
Prostakom w łbach rozjaśni, smutnych rozweseli.
Kogóż mownym obfite nie zrobią kielichy?
       20 Wrzeszczy i dokazuje biedak, przedtem cichy.
No, ja się już postaram — a czynię to z chęci —
O kobierczyk, serwetę,[1] co nosa nie skręci,
Misy, puhary, cobyś w nich przejrzał się cały,
Przyjaciół, co nie zdradzą gadki poufałej.
       25 Będzie Butra, Septycy i Sabin[2] być musi,
Chyba że go wcześniejsza uczta indziej skusi,
Lub mu gładka podwika zamysły odmieni;
Kilka miejsc jeszcze wolnych zostanie dla cieni.[3]
Lecz w wielkim tłoku, pomyśl, jak od capów jedzie.
       30 Napisz, kto jeszcze z tobą będzie na obiedzie,

  1. W. 22. Kobierczyk — pokrycie na materac łoża; serweta do obtarcia rąk, czysta, by nie sprawiała obrzydzenia.
  2. W. 25. Butra, Septicius, Sabinus — nieznani bliżej przyjaciele Torkwata.
  3. W. 28. dla cieni — por. Sat. II 8, 20. Ponieważ jest już wymienionych 5 biesiadników (poeta, Torkwat i 3 przyjaciół), więc byłoby jeszcze miejsce dla 4 cieni. Poeta przestrzega, żeby Torkwatus całej liczby nie wypełniał, gdyż w tłoku, ile że łoża krótkie, wywiązuje się nieprzyjemna woń capia.