Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/399

Ta strona została przepisana.

       55 Idzie, wraca, powiada: »Woltej Mena imię,[1]
Woźny,[2] chudy pachołek, czysty, znany w Rzymie,
Zabiegliwy, lecz w miarę, na zysk nie zajadły,
Użyć umie, do cechu należy, osiadły,
Po pracy na igrzyska chodzi lub na Błonie«.[3]
       60 — »Chciałbym to odeń wiedzieć; proś go przy pokłonie
Dziś na obiadek«. Olśnion Mena temi blaski,
Długo wierzyć nie może; wreszcie: »Zbytek łaski«
Odrzecze. — »Co? odmawia?« — »A tak, z Dobrodzieja
Kpi hultaj lub się boi«. — Nazajutrz Wolteja
       65 Ujrzy Filip: ludkowi tandetę sprzedaje.
Wita pierwszy; a tamten za wymówkę daje
Nawał zajęć, na ciężką swą pracę się skarżył;
Więc nie stawił się rano,[4] tu nie zauważył
Idącego. — »No, dobrze; lecz dziś, zszedłszy z Pola,[5]
       70 Musisz zjeść ze mną obiad«. — »Jeśli Pańska wola...«
»Więc po dziewiątej; teraz rób grosz na tandecie«.
Przy obiedzie poczciwiec nasz trzy po trzy plecie,
W końcu żegna, spać idzie. — Tak przez czas niejaki
Nasza rybka obgryza zdradne z glistą haki.

  1. W. 55. Volteius Mena — a więc Grek, wyzwoleniec Woltejusa, zwący się pierwotnie Menas. Demetrius dowiedział się tych wszystkich szczegółów w pobliskiej golarni.
  2. W. 56. woźny — podobnie jak ojciec Horacego; por. Sat. I 6, 86.
  3. W. 59. na igrzyska — do cyrku lub do teatru; Błonie — Campus Martius.
  4. W. 68. nie stawił się rano — jak grzeczność nakazywała, za owo zaproszenie; por. J. II 8.
  5. W. 69. z Pola — z Campus Martius, gdzie w dnie powszednie Mena chodził.