Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/403

Ta strona została przepisana.
LIST X[1]

Mieszczuchowi Fuskowi[2] wieśniak zapalony
Zdrowia życzy, w tem jednem z nim nie uzgodniony.
Bo zresztą my bliźniacy, zgodni w każdej rzeczy:
Tak — tak, drugi potwierdzi; nie — nie, drugi przeczy.
       5 Choć my stare gołąbki, zżyte poufale,
Ty tkwisz w gnieździe, ja sobie wieś uroczą chwalę,
Strumyk, skały omszone, las na góry zboczu.
Cóż chcesz? Jam król i żyję, skoro stracę z oczu,
Co każdy z was, mieszczuchów, pod niebo wysławia.
       10 Jam zbieg popi,[3] sam widok placka mdłość mi sprawia;
Nie pierników, jam chleba razowego głodny.
Jeśli w sposób z naturą żyć już mamy zgodny
I szukasz naprzód miejsca pod budowę chatki,
To cóż lepszego znajdziesz nad wieś z jej dostatki?

  1. X. — Pod ścianą zbutwiałej świątyńki Wakuny w swojem wiejskiem Sabinum dyktuje poeta ten list do przyjaciela, który w Rzymie pozostał. Niema, jak wieś, a najlepszy dowód, że nawet w mieście w pysznych pałacach hodują miejscy bogacze nieco natury w postaci karłowatych drzewek. I życie na wsi, skromne ale swobodne i cnotliwe, o ileż więcej warte, niż ciągła gonitwa za groszem w mieście! Mądrze żyć — to przestawać na małem i przyjaciele powinni sobie zawsze tę prawdę nawzajem przypominać.
  2. W. 1. M. Aristius Fuscus — znany nam już przyjaciel Horacego; por. Sat. I 9, 16. i P. I 22.
  3. W. 10. zbieg popi. — Poeta przyrównywa się do niewolnika kapłańskiego, który zbiegł dlatego, że mu się już mdłe placki, znoszone przez pobożnych na ofiarę, gruntownie przyjadły.