Lub przez samo, jak twierdzi prawnik, używanie,
160
To wieś Orbjego[1] twoja jest albo się stanie,
I rola też, pod plony dla ciebie spulchniona,
Panem ciebie uznaje. Płacisz, bierzesz grona,
Drób, jaja, wina gąsior i, rzecz oczywista,
Wieś nabywasz na raty, za tysięcy trzysta,
165
Lub i drożej kupioną — bo co do zapłaty,
Jedno, czyś grosz wyliczył teraz czy przed laty,
Pod Weją lub Arycją nabywszy wiosczynę.
Pan, choć inaczej myśli, je kupną jarzynę,
Kupnem drzewem pod wieczór w kotle grzeje wodę,
170
Ale swoją własnością zwie całą zagrodę,
Której topola w miedzy od sąsiadów strzeże,
O ile to jest nasze, co chwila zabierze,
Co darem, kupnem, gwałtem, przez śmierć, kres wszech
Ustawnie zmienia pana i własności przeczy, [rzeczy,
175
Gdy więc ciągłego niema używania wcale,
Dziedzic spycha dziedzica, jakby fala falę,
Na cóż ci wsie, śpichlerze, kalabryjskie stada
Czy lukańskie?[2] Wielki czy maluczki, pada
Pod kosą Orka:[3] za nic u niego pieniążki.
180
Perły, marmur, kość słonia, obrazki, posążki,[4]
- ↑ W. 160. Orbjego — Orbius, zapewne zamożny sąsiad, zaopatrujący Horacemu kuchnię i piwnicę.
- ↑ W. 177—8. kalabryjskie stada czy lukańskie; por. J. I, 27.
- ↑ W. 179. Orkus, bóg podziemia, przedstawiony tu jako żeniec, koszący zboże ludzkie.
- ↑ W. 180. posążki, mowa o małych bronzowych posążkach etruskiego pochodzenia, poszukiwanych przez ówczesnych zbieraczy.