południowe należały do mnie niepodzielnie, dzisiaj wszakże, gdym gorączkowo pragnął oddać się studjom nad listem, który obiecywał rzucić światło na gnębiącą mnie tajemnicę, mój czas był zajęty przez klijentów przez cały dzień bez przerwy.
Wieczorem jednak ruch w pracowni uspokoił się, i mogłem przystąpić do odczytania listu. Oto jego brzmienie:
Drogi Timie!
Sprawa posuwa się naprzód dość dobrze. Wyłowienie ryby tej wartości, jak ta, za którą my gonimy, nie może być uskutecznione w ciągu jednej godziny. Pewne rzeczy muszą być zrobione. Musiałem dowiedzieć się, czy Haswell wie cośkolwiek o Atwoodzie; nie wie nic. Potem — czy młody Atwood wie cośkolwiek o Haswellu i o jej nagiej stopie; jestem teraz pewny, że nie wie. Ktoś było tyle dobry, że zemknął z dostateczną ilością dokumentów starego Atwooda, by młodemu Atwoodowi uniemożliwić zapoznanie się z tą sprawą. Lecz ty zajmuj się w dalszym ciągu uświadomieniem Haswella, aby przyzwyczaił się do myśli, że inni, zarówno jak on sam, wiedzą o jej nagiej stopie. A tymczasem ja się będę dalej kręcił koło tego kawałka papieru, którego obydwaj tak bardzo pragniemy.