Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.3,4 061.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

niż drudzy wstydu i odwagi.
Kasztelan N...., księżna wojewodzicowa Sapieżyna, cierpieli może najwięcej od paskwilistów którzy im straszliwie i nieustannie dopiekali; pierwszemu wyrzucano zbogacenie się z prymasa Podolskiego, wydarcie wdowiej majętności, potem zejście z Walewskim dość jakoby nieszczęśliwie zakończone, bo zbity miał za to wziąść 12,000 złotych okupu... Pomimo tych rzucanych na siebie nieustannie paskwilów, kasztelan na sejmie bardzo głośno rozprawiał — ale ledwie się z czem odezwał, zatykano mu usta paskwilem. Najdrobniejsza okoliczność dawała powód ku temu, i gdy naprzykład Grabowski dał sto batów Stokowskiemu burgrabiemu warszawskiego grodu, spadły i one wierszem na grzbiet kasztelana; śpiewano piosnki na cześć kowala Marjańskiego, zarazem nielitościwie chłoszcząc partję hetmańską, w której jenerał Kurdwanowski, strażnik koronny Mierzejewski, wojewodzicowa i książę Nestor główne grali role. Tym się codzień a nieustannie zarówno z kasztelanem dostawało, a prawdziwą męczarnią dla nich był czas sądu na podskarbiego, tak że książę podskarbi, zwany Verresem, wyglądał prawie na niewiniątko i upadkiem wzbudzał litość, stawiony obok Sylli, który go miał sądzić i praktykował sobie swobodnie jak wprzódy. Do rzędu najdowcipniejszych w tym rodzaju wierszyków, należy nagrobek podskarbiemu, niezmiernie wówczas powtarzany. Ale któż zliczy te stosy świstków, zagadek, spiewek, rozmów, satyr, często ohydnie cynicznych, ale z zniezmiernym uczuciem i dowcipem pisanych?
Towarzystwo warszawskie z czasu sejmu czteroletniego tem się tylko zajmowało i żyło, a każdy dzień coś mu przynosił na posiłek — potępienie jednych,