Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.3,4 227.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

czą, ostatek daje się ciągnąć interesem, przyjaźnią, stosunkami. Ba, są i tacy co o niczem nie myśląc, byle mowę rozgłośną wydeklamowali, syci. Wszystko to daj Boże by z dymem a nie ze krwią poszło.
Nikt zdawało się nie odpowiedział na to królowi, lecz po chwili odezwał się ks. Łuskina:
— N. Panie, ci co pragną reform dla kraju, nie darmo ich żądają, a wiedzą czego chcą i czemu; drudzy też co by się przy starem radzi osiedzieć, mają swoję racją — boją się z domu wyszedłszy, zabłądzić w lesie... Usiłowiania wszystkich wydadzą wreszcie owoc wspólny, da Bóg piękny i smaczny. Powiększenie wojska, przyłączenie się wszystkich a z niemi i duchownych do ciężarów publicznych, skasowanie zgubnych, elekcyj, przypuszczenie nie-szlachty do praw wyjątkowych dotąd nobilitati exclusive służących, reformy te godne statystów co je przedsięwzięli.
— Ja też ich wcale nie ganię — rzekł król — ale mi nikt wlać nie potrafi przekonania, żeby się to na co zdać miało: kiedy człowiek umiera, próżno myśleć żeby mu bolący ząb wyrywać... A przytem, mój dobrodzieju, kraj nie przerabia się od fundamentów jednego dnia, na zawołanie — to darmo. Mnie nikt nie wszczepi nadziei, choćbym może za nią życie z ochotą sakryfikował.
— Byle król był z nami, dodał ks. Łuskina, wszystko dobrze będzie...
Suchy śmiech był pierwszą odpowiedzią.
Utinam sis vates, dodał Stanisław August, ale ten król nie wiele wam pomoże. WPan mości księże Łuskina, lepiej wiesz jak na obrady patrzy opinia, co