Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.3,4 228.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

też tam słuchać o ostatnich ustawach? Co one wywołały!
— Co? Rozmowy umarłych! przerwał biskup kujawski szybko.
— Słyszałem o nich, odparł król — kto to pisał? nie wiecie?
— Ani się domyśleć — rzekł Łuskina, ale chodzą dosyć po rękach i nie bez wrażenia.
— Trzeba żeby mi Reverdil kiedy drugą przeczytał, dodał król, do której słyszę wprowadzono Dekerta, znam ją tylko z treści. A w mieście co tam słychać? odwrócił rozmowę, jakby umyślnie unikając polityki.
— Nasz podkomorzy brański, przysunął się Byszewski który tylko co wszedł, znowu sztukę spłatał, wykradł słyszę wczoraj owę Anusię podczaszycowi Ordyńskiemu.
— Owę to sławną Anusię, o której przed niejakiem czasem tyle mówiono?
— Ale się nią długo nie cieszył, dokończył jenerał szybko, nie dając się z plotką uprzedzić — prawy jej właściciel wpadł jak burza i zbezcześciwszy go, odebrał mu ją.
Nastąpiła chwila milczenia.
— Niepoprawiony! kiedy się to ten fajerwerk wypali, przebąknął król nareszcie, zwracając zaraz rozmowę. — Kazałem — rzekł, żeby się tu dziś stawił podczaszycowi i natrę mu uszy za waszego synowca mości księże biskupie. — Cóż ten biedny podskarbi? spytał po chwili Byszewskiego, — nie słychać o nim?
— Barabasz, dodał ks. Łuskina po cichu.
— Alboż go to już tak nazywają? rzekł Stanisław August wzdychając.