Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 015.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

bez której nigdy nie wychodziła i nie przyjmowała nikogo.
Była to powolna towarzyszka, coś na kształt sługi, której obowiązkiem było strzedz tego skarbu i być świadkiem życia...
Od czasu, jak Rokiczana dostała się na dwór cesarski i na wieczornych zabawach występowała, duma jej dawna wzrosła jeszcze...
Wszyscy też byli pewni, że potrafi rozmiłować jednego ze znakomitszych panów i celu swojego dopnie. Lecz nie była zalotną wcale, miłą być nie chciała, nie okazywała nikomu, by się jej podobał, niemal odstręczała chłodem.
Ci, co się z początku cisnęli, wkrótce odchodzili od niej zrażeni.
Jeden tylko — był jeden — który dzieweczką ją pokochawszy, gdy za mąż jeszcze nie wyszła, nie mogąc sięgnąć po jej rękę, bo był tylko stosunkowo mniej możnym, choć dostatnim mieszczaninem... miłował ją dotychczas wiernie.
Krystyna wiedziała o tem dobrze, ale patrzeć nań nie chciała, aby sobie próżnych nie czynił nadziei.
Jędrzyk z Podbrzeża, któremu rodzice zostawili piękny dom na starej Pradze i ławkę towarów jedwabnych a tkanin, był mało co starszym od Rokiczany, urodziwym młodzieńcem, z głową otwartą, lecz nie miał za sobą żadnej z tych zalet, których ona od przyszłego męża wymagała.