Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 036.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nikt mi ślubu nie da!
Opat skłonił się królowi i z uśmiechem a fantazją rzekł.
— Ja dam, miłościwy panie! Wprawdzie do małżeństwa królewskiego co najmniej potrzebaby Biskupa, ale z ks. Bodzantą, dojść sprawy trudno, a ja, choć Biskupem nie jestem, infułę noszę, i gdy się przystroję, wcale poważnie wyglądam.
Kaźmirzowi wydawało się to tak nieprawdopodobnym iż w śmiech obrócił obietnicę.
Ks. Opat powtórzył ją.
— Znajdź tylko miłość wasza oblubienicę wedle serca swojego, ja nie cofam com rzekł. Ślub dam.
Kaźmirz zadumał się nad tem mocno, nie mówił więcej — lecz nie zapomniał.
Wieczorem, gdy do ks. Jana nadszedł Kochan dla rozmowy o panu swym i wielkim utrapieniu, jakiego doznawał, widząc go tak dręczącym się i bezdzietnością, i życiem samotnem, Opat mu przerwał żywo.
— Niepotrzebnie stękacie! mówiłem to królowi, powtarzam wam, niech Kaźmirz sobie znajdzie żonę, — ja ślub mu dam. — Ja! słyszysz. Jak mnie oto widzisz żywego. Nie lękam się... Papież po namyśle tamto małżeństwo z Adelaidą uzna za nieważne. Co za związek, gdy lat piętnaście z sobą nie żyją! Narzucili mu gwałtem