Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 070.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wie uśmiechnąwszy, wnet wyszedł i już na koń siadał.
Rannemu przez kilka dni z domu się ruszyć nie było podobna — lecz pielęgnowanym był dobrze przez troskliwą Zonię i przez lekarza izraelitę, który naówczas tam szczególniej z leczenia ran był sławnym.
W Pradze bytność króla nie została rozgłoszoną, Jędrzyk milczał, Rokiczana, chociaż czyniła przygotowania do podróży, kryła się z niemi. Kaźmirz zalecił jej na odjezdnem, ażeby o małżeństwie zawczasu nie głosiła.
Niepewność i obawa pierwszych chwil ustąpiły zupełnie, nadzieja zostania królową wzięła górę i rosła z dniem każdym, świetniej malując jej przyszłość. Jędrzyk, który probował jeszcze zachwiać jej postanowieniem, odprawiony został tak stanowczo, że wracać już nie śmiał. I on zachwiał się też... Rozumiał to dobrze, że nadziei tak wielkiego szczęścia, takiego losu, bogata mieszczka odrzucić nie mogła.
Wdowa z rodziną swą, z bratem męża, nie mówiła o tem wcale, można w niej tylko było poznać jakąś zmianę wewnętrzną — rosnącą coraz dumę i samowolę.
W domu i ze wszystkiemi stała się już za wczasu królową. Nie cierpiała sprzeciwiania się najmniejszego...