Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 083.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

swej myśli, z żup wielickich najczęściej naznaczając znaczne sumy dla przyspieszenia budowli, które pod okiem ulubieńca z dziwnym pośpiechem się wznosiły.
Budował król, naśladowali go inni, Bodzanta wznosił ów bajeczny pałac, na który ciągle pieniądze dawał bratu, a niemiał go ujrzeć nigdy; murowali po miastach kupcy, ziemianie po swych wioskach...
Jak słońce wiosenne wywodzi z ziemi ziarna w niej uspione, tak Kaźmirza opieka tworzyła naówczas ludzi; ks. Suchywilka, Wierzynka, Wacława z Tęczyna, — były to jego ducha dzieci...
Miał tę gorączkę czynu Kaźmirz, która myśli powziętej nie dawała usnąć w powiciu. Raz ją powziąwszy, król z równą niecierpliwością doprowadzał do skutku, jak ożenienie z Rokiczaną, jak wszystkie inne swe sprawy... Lecz gdzie o szczęście szło własne, spotykał prędko przesyt i rozczarowanie; — gdzie szło o sprawę kraju, tam go nic zrazić nie mogło. Tak długo przygotowywanego statutu wiślickiego, nie dozwolił oporowi ziemian, niechęci duchowieństwa, — wydrzeć sobie, — nie zważając na szemranie ogłosił go i położył na nim kamień węgielny prawodawstwa przyszłego Polski.
Kochan z zazdrością pewną spoglądał na tych ludzi, co jak Suchywilk, Wierzynek, Wacław z Tęczyna, umieli królowi służyć, nie czyniąc za-