Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 087.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

królewski na ukłon jego odpowiedział niemal grzecznie.
Aaron, gdyż on to był sam, nie szedł bez posługi i towarzyszów. Tuż za nim kroczyło dwóch młodych izraelitów, odzianych przystojnie którzy na służbie u niego być musieli.
Hreczyna nie mógł się domyśleć, czego żyd chciał od niego.
— Mówiono mi, odezwał się stary lecz bardzo jeszcze krzepki izraelita — ręką witając Hreczynę, że wasza miłość szukacie dla króla naszego gospody...
— Tak jest — tak — odparł Hreczyna.
Aaron brodę pogładził i ręką wskazując na dom z którego wychodził — dodał.
— Mój skromny dom na usługi wasze. — Nie będzie on może godnym tak wielkiego pana a monarchy, ale w Opocznie nie znajdziecie lepszego, a w podróży król niewiele wymaga.
Będę bardzo szczęśliwym...
Hreczyna byłby może ofiarę odrzucił, lecz nie miał wyboru, domu nie znalazł — a czas upływał.
— Proszę was przestąpić próg mój i spojrzeć... rzekł Aaron, — ja się z rodziną wyniosę, choćbym na podwórzu lub w szopie obozować miał, byle mnie to wielkie szczęście spotkało...
Mówiąc to, Aaron prowadził już Stanowniczego. Weszli przez warowne wrota w obszerny po-