Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 163.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zem do niego iść, czy pojedynczo o to nalegać przy każdej zręczności?
Wszelkiego nacisku król nie znosi — owszem, skutek on przeciwny na nim wywiera. Każdy z nas, powodowany miłością dla krwi tej, dla króla naszego, może i powinien błagać go o to. Gdy się zejdą te pojedyncze głosy, skutek przyniosą.
Bodzanta ramionami poruszył.
— Miłościwi moi — rzekł szydersko, za to wam ręczyć mogę, iż czy pójdziecie gromadą, czy pojedynczo — on jutro wiedzieć będzie, iż z narady to wspólnej wypadło!!
Ks. Suchywilk wziął te słowa jako wymierzone do siebie, zarumienił się i rzekł:
— Ani ja, ani ks. Zbyszek, ani kasztelan nasz, pan krakowski, z tem do niego nie pójdziemy, a pasterz nasz (wskazał na Bodzantę) nie pośle pewnie na zamek zawiadomienia.
Bodzanta się rozśmiał.
— Nie wiem kto doniesie i kto donosi, lecz wiem to, że król zawiadomiony zawsze i o tem co powinien i czego wiedzieć nie powinien.
— A o czemże król w królestwie swem zawiadomionym być nie powinien? odparł ks. Suchywilk.
Biskup groźnem zmierzył go wejrzeniem.
— Zgubną naukę szerzycie! — zawołał — chcielibyście wy, ażeby król w państwie sam był