Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 171.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zkąd to poszło, że mnie wszyscy tak napastliwie ożenić pragną?
— Nie potrzebuję tego tłumaczyć — odparł Rawa. — W. miłość dobrze rozumiecie znaczenie tych próśb powszechnych... Od żydówki by oderwać radzi.
Król mruknął tylko.
— Takiej, jak ona, królowej mi nie dadzą. Zabiegi próżne, ja się do tej niewiasty codzień przywiązuję więcej.
Ulubieniec ostrożny, zachował milczenie.
Trwał już od kilku miesięcy serdeczny ów związek z Estherą, a szemranie nań coraz wzrastało, gdy zamiast pojedyńczych próśb, ziemianie i rycerstwo krakowskie, przybrawszy sobie z innych ziem ludzi znacznych, przyszli uroczyście na zamek do króla, przynosząc mu żądanie ogólne, aby żony szukał sobie.
Król, zmuszony do odpowiedzi, znużony ciągłemi temi nastawaniami, w chwili podrażnienia odpowiedział posłom publicznie, iż gotów jest uczynić zadość woli ich i całego rycerstwa, byle znalazł po myśli swej księżniczkę...
Było to już niejako zobowiązanie się i obietnica.
Kasztelan Spytek i kilku innych pierwsi wystąpili z tą myślą, by księżniczki szukać w rodzie szlązkich Piastów.
Zaczęto się rozpatrywać w rozrodzonych