Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 040.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jaką wielką poddawszy, najprędzej nią z tej obumarłej wyprowadzał go martwoty.
Tak po pragskiem niedoszłem weselu, uleczył go Suchywilk ze smutków, rzucając pierwszą myśl Wiślickich Statutów; teraz król zamki budował, miasta podnosił, drogi kopać kazał, i tem żył znowu.
Lecz po niejakim czasie, gdy nowa myśl ciało przybierać zaczynała, krótką go obdarzywszy pociechą, nowej już karmi szukać było potrzeba.
Wiecznie rozdartą, niezgojoną raną serca Kaźmirzowego była ta groźba straszna, że nie zostawi męzkiego potomka po sobie, a koronę na obce dłonie zdać będzie musiał, i zejść ostatnim swego rodu.
Nadzieje, które pokładał na ożenieniu z Adelaidą, spełzły były. Królowa, odesłana do Żarnowca, siedziała tam samotna, a Kaźmirz żyć z nią prawie nie począwszy, nieprzezwyciężony wstręt powziął ku niej i widział w niej tylko zawadę, na wieki mu odejmującą wszelkie lepszej przyszłości wróżby.
Na to rozstanie tak prędkie z Adelaidą wiele się różnych przyczyn składało.
Z twarzy nie piękna, na umyśle upośledzona, rada swemu wyniesieniu na królowę, Adelaida znosiła wygnanie prawie obojętnie.
Niemka to była, której się zdało, że polskiemu królowi pustyń i lasów dzikich przyniosła