Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 042.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Z Węgier, jak mówiono, szły na to do Polski pieniądze, aby króla pilnowano...
Kilka razy ci, co się lękali połączenia z Węgrami, starali się nakłonić Kaźmirza do przezwyciężenia odrazy... Przybywał król z mocnem postanowieniem zbliżenia się do Adelaidy, ale wnet zrażała go pewnością zwycięztwa, pychą, zalotnością niezgrabną, samą swą powierzchownością śmieszną i dziecinnie pyszniącą się jakimś kobiecym urokiem, którego nie miała. Nie była to ani prosta chłopka, dziecko lasów i pól dobroduszne, ani kobieta jak Margareta, na rycerskich dworach w obcowaniu z ludźmi ogładzonego obyczaju wykształcona... ale coś mieszczańsko, dziwacznie nadymającego się sobą, a odrażającego... nicością... Król po każdem takiem spotkaniu ze zwiększoną obrzydliwością od niej uciekał.
Królowa Adelaida słysząc, że niewiast wiele mężowi jej za miłośnice dawano, sądząc go namiętnym, w taki sposób tę namiętność wywoływać się starała, iż pogardę i srom obudzała.
Nie umiała sobie potem inaczej wytłómaczyć wstrętu i ucieczki tylko czarami i podszeptami zauszników królowej Elżbiety, o której zabiegach była uwiadomioną.
Strutego pana swojego wiózł potem Kochan co prędzej do jednego z tych dworów, w których dlań młodością, świeżością, wdziękiem nęcące