Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 049.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

gwałtowny jest, trzeba mu dać czas ostygnąć, nie jątrzyć go więcej oporem. Dobra Złockie wojny z nim nie warte.
— To pewna, żywo odparł król — dobra Złockie, nie, ale cześć moja królewska warta, bym stał przy niej.
Com uczynił, cofnąć nie mogę. Król sobie kłamu zadawać nie powinien.
— Tak, dodał pomilczawszy chwilę. Wrogów mam dosyć, potwarzy na sobie noszę niemało. Wyśmieliby mnie ludzie, że nie wiem co czynię, gdy nazajutrz odrabiać muszę.
Wy — obrócił się do Suchywilka, idźcie do Biskupa, wyłóżcie mu, jak sprawa stoi. Umowęm miał, wynagrodzenie obiecuję. Żałować powolności nie będzie, lecz król się upokorzyć nie da.
Uchodźcie go, proszę...
— Radbym, rzekł uważnie słuchający Suchywilk — ale czy zdołam, nie wiem. On też swą cześć na tem zasadza, aby dobra odzyskał, te, a nie inne. Woła i narzeka, że władza duchowna słabnie i coraz bardziej świeckiej ulegać musi, gdy na równi z nią stać ma prawo.
Król coraz się groźniej marszczył.
— Nie mogę! zawołał — niestety! nie mogę. Biskupem on jest, ale ja, królem. Com uczynił musi być dobrem, choćbym za to w dziesięcioro miał zapłacić.