Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sądów z prawa magdeburskiego nie chodzono z powołaniem i naganą za granicę, do niemieckiego miasta i niemieckich rozumów. Wstyd to dla nas... jakbyśmy własnych sądów nie mieli a sprawiedliwości sami nie mogli znaleść u siebie. Na krakowskim zamku postanowimy sąd najwyższy.
Suchywilk, słuchając tak nagle zwróconej ku czemu innemu mowy, widocznie się zdumiał, i nie ukrył zdumienia. Lecz, zrozumiał to, że król o sprawie z biskupem krakowskim już więcej mówić nie chciał.
Zamilkł więc posłuszny.
Po chwilce, ledwie coś o tem prawie niemieckiem przebąknąwszy, wyszedł Suchywilk do drzwi, przeprowadzony przez króla.
Za progiem drugich podwoi, Kochan dotrwał do końca i wysłuchał rozmowę całą. — Rumienił się, gniewnie wstrząsał, pięści zaciskał, to radował, gdy król stałość okazywał.
— A! — mówił sam do siebie, — Baryczka nam tu grozić myśli i królowi pokój mąci. Nauczę ja klechę rozumu!!
Z tem po cichu odszedł od progu.
W pół godziny potem Kochana już na zamku nie było. Przystroił się jak był zwykł do wyjścia, mieczyk przypasał mały, łańcuch od króla dany na piersi zawiesił, pacholę za sobą wziął, aby mu