Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 079.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dozwalały, ale Świniagłowa nie myślał się i do tego prawa stosować.
Zamówił więc klechę, Wyrwantem zwanego, który słynął z tego, że ludzie się za boki trzymać musieli, gdy oracją prawił nowożeńcom. Wyrwant obiecał coś przedziwnego i w najlepszym gatunku. Imię jego za towar ręczyło.
Sam dwór Kuby i zewnątrz został na nowo posmarowany, i wewnątrz przyozdobiony... Co gdzie skrzynie miały najdroższego, dobyto wszystko: kobierce, sukna, opony. Pożyczać Kuba nie potrzebował.
A że zima na inną zieleń nie pozwalała, jedlinką musiano przybrać drzwi i okna.
Jeszcze do wesela kilka dni było, a w mieście całem mówiono już o niem, z przekąsem jedni, z podziwem drudzy, z zazdrością wszyscy prawie. Prorokowano Kubie, że majątek na ten zbytek nadweręży...
Baśka tymczasem o jednym myślała, aby nietylko wystąpić piękną, lecz tak strojną bogato, żeby się wszystkie dziewczęta, które koso na nią patrzały, powściekały ze złości.
Na dostatkach i klejnotach jej nie zbywało, a oprócz tych, które zdawna u Świniagłowów znano, jawiły się i nowe jakieś, drogie, osobliwe, o których pochodzeniu złe języki dziwy szeptały...
Gdy przyszedł uroczysty pochód do kościoła z muzyką, z trefnisiami, z gromadą ludzi postro-