Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 087.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

klątwami nad głową machacie... Nim ona klątwa na nasze głowy przyjdzie, twoja gęba zamilknie...
Im bardziej się rozzuchwalał i rozsierdzał Kochan, tem ks. Baryczka, w początku roznamiętniony i oburzony, więcej sobą zawładywał i na pozór spokojniejszym zdawał. Kapłańska powaga przyoblekała go, a przed śmiałem wejrzeniem Kochan zmięszany, spuszczać musiał oczy... Głos mu drżał, zabełkotał i zamilkł.
Ksiądz poczuł wyższość swą i zapominając o miejscu, w którem się znajdowali — podniós[1] głos...
— Precz... Myślisz, że cię się ulęknę, albz[2] pogróżek twych? Wyście to nad króla winniejs[3], posługacze namiętności, czeladź rozpusty, stręczyciele swawoli... ty, ty pierwszy... kara cię nie minie... bezwstydny...
Nie pohamujesz mnie strachem, ale mnie do nowej pobudzisz gorliwości... Gniew twój sprawia mi rozkosz... Łajanie jest mi czcią... Precz synu Beljala!
Pomimo zgiełku i wrzawy w izbie, rozmowa księdza z Kochanem długo nie mogła przejść niepostrzeżona. Swiniagłowa domyślił się zajścia i usiłował ku nim przecisnąć, pochwycił za rękę, Kochana, który go odepchnął...
Baryczka rozogniał się coraz więcej...
— Wezmijcie go, a wyżeńcie precz w ulicę! — krzyknął do Kuby — bo człowiek ten kala

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być podniósł.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być albo.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być winniejsi.