Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 115.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

co było we zwyczaju przy posłuchaniach, Kochan pobiegł do siebie.
Przedbor i Pakosław Zadorowie, powolni słudzy jego, bez których on obejść się nie mógł, pospieszyli za nim. Szedł zadumany Dobek Bończa, już powszechnie znany pod przezwiskiem świeżo zdobytym Fredry.
Mieszkanie ulubieńca królewskiego na zamku, acz szczupłe, bo ze trzech tylko izdebek niewielkich się składające, tak było wytwornie urządzone, jak on sam, do zbytku i okazałości przywykły.
W mniejszych rozmiarach znajdowało się tu wszystko, co w owych czasach najmożniejszych przyozdabiało mieszkania. Sam król, znający upodobania ulubieńca, mnodzy przyjaciele i ci, którzy łaski jego potrzebowali, obsypywali go kosztownemi podarunkami. Niejedną osobliwość miał od przyjaźnego mu Wierzynka. Sam on też, zamiast pieniądz zbierać i oszczędzać, chętnie błyszczące i wabiące oczy rzeczy kupował.
Izba główna i sypialnia pełne ich były. Lubował się w tem Rawa równie, jak w bogatym stroju. Ściany więc okrywały szpalery tkane i szyte, a na policach stały do koła naczynia najprzedziwniejszej roboty, z kości, srebra, złota, gliny i szkła weneckiego. Jedna ściana cała była zawieszona bronią najpiękniejszą, łukami i sahajdakami, szytemi złotem i perłami, tarczami z kruszcu, mieczami, których ciężkie, szerokie pasy