Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 129.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

gdy o duszę, o nawracanie, o ocalenie człowieka chodziło, chętną z siebie robił ofiarę. Spodziewano się więc jeszcze, że się zjawić może.
Biskup Bodzanta szczególniej okazywał niepokój wielki, i on pierwszy począł posądzać dwór o zemstę wywartą na ks. Baryczce...
Trzeciego dnia zaszła okoliczność, dająca wiele do myślenia. Chłop z Zagiewnik[1], jadący bardzo rano na targ z drobiem do Krakowa, rozpowiadać miał, jakoby w wigilię Ś. Lucji[2], przebywając Wisłą po lodzie, świadkiem był wypadku, który go wielkim nabawił strachem.
Niepostrzeżony, widział jakoby kilku ludzi, których ani twarzy, ani ubioru we mroku rozpoznać dobrze nie mógł, wlokących człowieka nie opierającego się im ku Wiśle... Tego oni w przygotowany już wór ogromny zawiązawszy, w oczach jego w przeręblę pod lód wrzucić mieli i sami natychmiast uciekli.
Posłano po włościanina do Łagiewnik i sprowadzono go na dworzec biskupi. Pod przysięgą zeznawał przed pasterzem, iż w istocie patrzał na to własnemi oczyma. Mówił, że ów utopiony złożone miał ręce jak do modlitwy, nie krzyczał, ani się wyrywał i że ubrany był czarno. Godzina i dzień dozwalały przypuszczać, iż mógł to być ks. Baryczka, lecz — pewności nie było. Rzeka zamarzłą była jeszcze i ciała poszukiwać niepo-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być Łagiewnik.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Łucji.