Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 149.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Sądczu i po innych klasztorach, wpraszając się do nich na dni czasem kilka, żywot ich ascetyczny, surowy, jeszcze jej nie zaspakajał.
Wymyślała osobliwe męczarnie, biczowała się krwawo codziennie, ściskała paskiem wpijającym w ciało, nie zrzucała włosiennicy.
Te religijne praktyki wprawiały ją w stan odurzenia, upojenia jakiegoś, zapału, który czasem łzami, niekiedy śmiechem dziwnym, serdecznym wybuchał.
Nigdy pokuta za grzechy nie była jawniejszą i przykładniejszą...
Sama ona spowiadała się z przeszłości swej, opowiadała, bijąc się w piersi, sprawy, o których nikt nie wiedział, a że to przy mężu czyniła, nieraz boleśnie go temi spowiedziami publicznemi raniła i upokarzała.
Dom przybrał wcale nową postać. — Znikły z niego powoli kosztowniejsze i piękniejsze sprzęty, rozdarowane kościołom, posprzedawane, wyrzucone, jako grzeszny zbytek. Natomiast ściany się przybrały w rozmaite godła, obrazki i wyobrażenia religijne. U każdych drzwi wisiała kropielnica, w każdej izbie stał krucyfix, a w sypialni jawnie rozłożone były narzędzia do poskramiania i trapienia grzesznego ciała, rozmaite dyscypliny, pasy i t. p. Klęcznik był umyślnie tak urządzony, ażeby kolana ranił.
Fryc na to wszystko patrzeć nie mógł i życie