Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 152.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

spór między kościołem a Kaźmirzem, nie hamując całkowicie życia, ale je łamiąc i utrudniając.
Wierni i pobożni za grzech króla codzień pokutować musieli, nabożeństwa odprawiały się wyjątkowo, cicho, — na każdą posługę duchowną, wyjednywać było potrzeba osobne pozwolenie, jako łaskę.
Trwało to zbyt długo, a sprawa w Rzymie, popierana ze stron obu, dotąd rozwiązaną być nie mogła. Sam król był nią znużony i rad był ofiarą znaczną przejednanie zyskać. Lecz zajątrzył się spór, a ludzie korzystali z niego dla siebie i zgodę utrudniali.
Znaczna część duchownych z innych diecezij nie opuściła wprawdzie Kaźmirza, kapelani odprawiali nabożeństwo na zamku — lecz gdziekolwiek zetknąć się musiał z władzą biskupią król — odpychano go, znać nie chciano, jako wyłączonego i wyklętego.
Arcybiskup i siostrzan jego pracowali gorliwie nad przejednaniem, król znużony był, a Bodzanta czując, że stał się potrzebnym, coraz bardziej był wymagającym.
Łatwo pojąć, iż stan ten kraju przyczynić się musiał wielce do religijnej egzaltacji.
Te milczące dzwony, te zaryglowane wielkie drzwi kościelne, pogrzeby bez śpiewów, chorągwi, obrzędów wszelkich, ciche msze odprawiane po