Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 189.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Bez wątpienia — szepnął ks. Ireneusz... tylko w tej chwili biedny ludek ma łzy na oczach... a wnętrzności poruszone tym widokiem, więcby pofolgować, aż ostygną.
Biskup się zżymał przeciw temu.
— Co? ja? pasterz? miałbym się ulęknąć włóczęgów jakichś i własnych owieczek obłąkanych? — Nie będzie nikt śmiał porwać się na pachołków moich, przeciwko mnie...
Z zebranego duchowieństwa jedni szli za biskupem, drudzy też trochę cierpliwości radzili... inni przynosili rozmaite wiadomości z okolicy o przeciąganiu biczowników, ich rozbojach, kradzieżach zuchwałych, nieposzanowaniu własności przez włóczęgów, którzy do chat samotnych wpadali, zabierali co znaleźli, gwałtów się dopuszczali, gdzie im się opierano.
Rozpowiadano, że w drodze, gdy ich na polu noc zachwyciła, legali pospołu, bez różnicy płci, jak bydlęta, i po szale pokutnym rozpasywali się na rozpustę wszelką, sami się potem z niej spowiadając przed sobą i rozgrzeszając.
Oburzenie było powszechne...
W powieściach część prawdy była, coś zmyślonego może, ale we wszystkiem herezya widoczna i biskup ścierpieć szerzenia się jej nie mógł, był to bunt przeciw władzy kościelnej, której biczownicy podlegać nie chcieli.
Nie mógł więc biskup słuchać umiarkowań-