Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 192.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wybrać umieli. Lud, poparty przez zamkowych, padł też na czeladź biskupią.
Biczownicy tymczasem, z ziemi się pozrywawszy, a lękając nadewszystko, aby ich nie pochwytano, rozpierzchać się zaczęli na wszystkie strony, wbiegając do kamienic, pod parkany, do ogrodów, gdzie się komu schować udało... kupka jedna puściła się ku zamkowi, inne po kątach i małych uliczkach...
Dowódzca biskupi tyle dokazał tylko, że w pierwszej chwili, pomimo dzielnego oporu, zdołał opanować i związać zakapturzonego i jego towarzysza. A że królewscy nacierali mocno, zdobyczą tą się ograniczając, biskupi pierzchnęli na dworzec pański.
Oczekiwano ich tu z ciekawością wielką, Biskup sam nie chciał spocząć, pókiby nie wiedział o skutku wyprawy. Poprzedził zwrot pachołków pędem wbiegający kupką małą, dowódzca, który ciągnął z sobą dwu jeńców i zaledwie wpadłszy na podwórzec, obawiając się by go i tu nie ścigano, wrota kazał drągami zakładać i straż stawić u nich.
Gniewu jakim biskup się uniósł, gdy mu doniesiono o napaści królewskich na wysłańców jego, odmalować nie podobna.
Zsiniał starzec, załamał ręce... słowa przemówić nie mógł.
Dowódzca straży niejaki Żuber, dla uniewin-