Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 052.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

się skupiał przy wuju jego starym, wojewodzie Beńku. Łączyło ich pokrewieństwo, lecz z dawna dzieliły różnice usposobień i charakterów.
Maciek był zarazem zuchwały i przebiegły, chciwy władzy i majętności, a na środki, jakiemi szedł do celu, nie zważał i nie patrzył. Zbroiwszy co, popełniwszy gwałt jawny, aby się nie narażać duchowieństwu, opłacał się fundacjami i pieniędzmi; w sumieniu nie miał zgryzot żadnych. Namiętność panowała nad nim.
Raz sobie nabiwszy tem głowę, że w Wielkopolsce rządzić będzie, i oderwie ją od Korony, a podda brandeburgom lub cesarstwu, sam hołdownikiem jego zostając, dążył ku temu nieustannie, przysposabiał się do buntu, rachował może na bezdzietność Kaźmirza, na chwilę bezkrólewia, nimby Ludwik przyszedł do korony.
Rachuby jego były niezbyt opatrzne, nadto mi ałe[1], wiele przeciwnych okoliczności lekceważył sobie i pomijał, lecz miał taką ufność w siebie, ż[2] na chwilę nie zwątpił, że celu dopnie.
Gra ta, która zdaleka tłómaczyć się dawała, nie była ani tak widoczną, ani tak zrozumiałą, by go oskarżyć można i dowieść zdrady; chociaż z blizka w samej Wielkopolsce dla bystrych oczów stawała się dotykalną.
Szlachty znaczna część skupiała się przy Maćku, wiązała z nim, słuchała go i ślepo mu wierzyła. Ujmował ją różnemi sposoby — a że nie

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być śmiałe.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być .