Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 056.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Beńko bezdzietnym był, bo syna już dorosłego stracił przed kilku latami na łowach, niewiadomo jak i przez kogo postrzelonego. Poszlaki pewne były, że Maciek Borkowicz śmierci tej nie był obcym, i że z jego namowy zbrodnia ta popełnioną została. Nie miano dosyć dowodów, aby go obwinić, było ich jednak tyle, że go podejrzewać o to miał prawo. Rachować się zdawał Maciek na to, iż ciotka, a żona wojewody, niewiasta zaślepiona i krótkowidząca, nakłoni go do przekazania mu spadku po sobie. W tem się omylił Borkowicz, gdyż wojewoda, powziąwszy podejrzenie i znienawidziwszy siostrzana, ani chciał o tem słuchać. Miał sobie przysposobić dalekiego krewniaka — na co od króla zyskał pozwolenie.
Borkowicza przeciwko wujowi rozdrażniło to więcej jeszcze.
Beńko liczył lat już pod siedemdziesiąt, starym się mógł zwać liczbą ich, ale postawą tego nie zdradzał. Słusznego wzrostu, dobrze zbudowany, zahartowany zawczasu, ciągle czynny, choć nieco ostatniemi czasy zleniwiał, gdy potrzeba było i konia dosiadał i w gołem polu nocować był gotów, i żadnego się nie uląkł trudu. Ociężał tylko trochę dla tego, iż do czynienia nie miał wiele.
Za to około niego ruch zawsze był znaczny. Rozporządzenie ówczesnego żywota, obyczaje