Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 108.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

chcę, powiem więcej — to, co było i czego nie było!!
Śmiał się mrugając okiem.
Stara ochmistrzyni tym razem już, otrzaskana z pogróżkami, tak wielkiego jak wprzód nie okazała strachu. Podniosła nań oczy, popatrzała, i nie odpowiadając poczęła robotę jakąś oglądać.
Borkowicz stał i czekał, ale napróżno. Gniew w nim rosnął.
— Namyśliliście się? — zapytał.
— Myśleć o czym nie było — zamruczała stara. — Idźcie sobie odemnie... nie wskóracie tu nic.
Zniecierpliwiony rzucił się Borkowicz i kląć zaczął po cichu.
— Czasu czekać nie mam — rzekł — jutro mi ztąd jechać potrzeba... Tyle tylko powiadam wam, abyście królowej donieśli, że dziesięć dni czekać będę... Zechce mi dać ucha, przyjadę tak, że nikt mnie tu nie ujrzy, odpowie, że mnie nie zna, naówczas ja okażę, żeśmy się i dobrze znali... Dziesiątego dnia przyjdzie tu pacholę odemnie po odpowiedź... Będę wiedział co czynić — tak, lub nie...
Konradowa potrząsnęła głową.
— Ja wam dziś już powiadam — niedarmo pacholę trudzić...
— Gardłem mi odpowiesz — wiedźmo stara —