Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 148.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

go piorunem się rozeszła po okolicy. Roznieśli ją zbiegli ludzie jego.
Tejże nocy, nieopodal znajdujący się brat dowiedział się o tem, a że mu w wielu napaściach i gwałtach posiłkował i podobnego obawiał się losu — natychmiast pospieszył na naradę z synem, chcąc z nim razem, zabrawszy trochę ludzi i grosza, przerzucić się za granicę.
Kochanowi z Kalisza pilno było — lecz i on, i towarzysze jego, i konie ze znużenia padały, musiano więc spoczywać.
Tymczasem brat Maćka i syn znieśli się z sobą. Jaśko uchodzić chciał, aby pomścić brata, syn ratować, odbijać, wykupić pragnął i — zdawało mu się to możliwem. Nie słuchając rady stryja, gnał co najprędzej do Kalisza, gotów za ojcem i do Olkusza pędzić, pókiby go żywym wiedział.
Przybywszy do miasta — nie tracąc chwili, choć wiedział, że to go życie kosztować może, młody Borkowicz wpadł na zamek. Do ojca chciał — nie puszczono go.
Wrzawa wywołała Kochana, który miał czas ochłonąć — stał więc z krwią zimną naprzeciw młodego, który z gniewu, złości i żalu ledwie mógł mówić. Ojcowska duma nie opuściła dziecka... Uniżać się i prosić nie umiał — począł od napaści i wyrzutów... od pogróżek... Chciał