Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 168.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Wieczorem ostatnich dni września Mikołaj Wierzynek, spokojnie na ławie siedząc z jednym z panów Rajców rozprawiał, który stał przed nim w postawie pełnej poszanowania, jakie należało temu, co cesarza i królów miał szczęście ugaszczać i obdarzać.
Urósł był pan Wierzynek, herbu Łagoda, na jednego z najznaczniejszych w królestwie tym ludzi, tak, jak samo to królestwo za panowania Kaźmirzowego urosło i spotężniało... na jedno z wielkich mocarstw na północy...
W komnacie gorzał piękny ogień na kominie, który wieczorne światło zastępywał... Ruchomemi jego błyski lśniły się naczynia i sprzęty, których izba ta pełną była.
Najmożniejszy mieszczanin krakowski mógł się otoczyć zbytkiem i iść o lepszą z pierwszymi ziemiany. Nie posiadał może tyle, co oni, ziemi i majętności, ale w skrzyniach jego nagromadzone skarby, starczyły by nie jedne pańskie dobra opłacić.
Rozprawiano o sprawach miasta, które urosłemu z jego handlu, w jego łonie Wierzynkowi, na sercu zawsze były... I ono też za tego panowania błogosławionego z nędznego i zniszczonego, mimo morów, głodów i pożarów, wzniosło się i zabudowało wspaniale. Katedra na Wawelu świeciła dachami kruszcowemi, licznych kościołów wieże podnosiły się ku niebu, zamek rozro-