Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 185.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

czarnych, ludzi smutnych, orszaku, którego twarze opowiadały co cierpiał...
Lud zwolna szedł aż ku Wawelowi za panem swym, za którym wrota się zaraz jakby na wieki zawarły...
Pogłoski w mieście krążyły jak najsprzeczniejsze nazajutrz. Utrzymywali jedni, że król oprzytomniał, mówił, czuł się lepiej, że nadzieja powróciła, drudzy że — nierozpoznawał nikogo i że najbliżsi we łzach czekali strasznej godziny...
Oprócz rozporządzenia koroną, która już niewątpliwie siostrzanowi Ludwikowi dostać się miała — król nie uczynił żadnego swem mieniem osobistem...
Pozostawił dzieci i wnuki, a oprócz potomstwa z pierwszej i ostatniej żony... syna jednego z Rokiczany, Jana Bogutę, któregośmy widzieli u Wierzynka, z Esthery, jednego Niemirę, bo Pełka zmarł młodo, i córek kilka...
Wszyscy oni wyglądali od króla wyposażenia, opatrzenia losu swojego...
Tymczasem głośno już z tem odzywało się duchowieństwo, aby dzieciom Estery[1] i Rokiczany żadnej nie dać spuścizny, pochodzenie ich uprawniającej. Chciano pamięć tych miłostek nieszczęsnych zatrzeć na zawsze...
Czwartego dnia po przybyciu Kaźmirza do Krakowa nikt już nie rachował na dłuższe życie

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Esthery.