Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 188.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Estera[1] od powrotu króla przebrana, osłonięta, wcisnąwszy się na Wawel, stała czekając miłosierdzia. Nie żądała więcej nic, żadnego daru dla dzieci, żadnej ofiary dla siebie — jednego spojrzenia, jednego stygnącej ręki uścisku.
Oczy króla szukały jej dokoła, serce czuło, usta się upomnieć nie mogły.
Surowe twarze duchownych i mężów, którzy słabości życia i serca nie znali, na straży stały, aby pożegnania nie dopuścić, wspomnienia nie dozwolić.
Ci, co niedawno dworowali i kłaniali się Esterze[2], przechodzili teraz koło niej, nie widząc jej i znać nie chcąc. Stała napróżno i czekała nadaremnie — niechciała ustąpić sama, dobrowolnie.
Drugiego ranka wyszedł kapelan królewski z brwią namarszczoną, z głosem ostrym i szyderskim — kazano oczyścić przedsienie, wszystkim obcym ustąpić z zamku...
A ona była obcą! Sama jej przytomność kalała zamek królewski, widzieć jej tu nie chciano. Kapelan głośno zapowiedział, że wszyscy ustępować byli powinni, Esthera nie poruszyła się...
Zadumany Kochan Rawa przechodził, schwyciła go za suknię, która z ramion spadając, za nim się wlokła — ale nie odezwała się ani słowa. Podniosła zasłonę z twarzy, i spojrzała nań wielkiemi oczyma...
Kochan stanął, poruszając ramionami...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Esthera.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Estherze.