Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom I 165.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

to, iż tak małym był dotąd, gdy się czuł najwyższych miejsc godnym.
Neorża zobaczywszy w progu długiego tego i jak kij wyprostowanego Grocha, natychmiast wybuchnął.
— Wiesz! wiesz! — począł wołać niewyraźnie i bełkocząc, bo język miał tłusty. — Wiesz ty! czegośmy to doczekali? Króla chłopów! a tak! Dla nich on jak ojciec rodzony, dla nas, ziemian starych, kat, tyran...
— Patrzajże, dodał, mnie, ziemianinowi staremu, Toporowi, mizernych parę koni nie wolno było żydowi łotrowi na wypas dać w Wieliczce! Kazał natychmiast szkapy... precz!.. Hę? co mówisz na to?
Czekał na odpowiedź, lecz Groch tylko gębą wywracał.
— Do mojego kmiecia, tego obwiesia Wiaducha, jeździ król w goście... a mnie na zamek nie puszczają? Rozumiesz ty to?
Groch się zebrał na krótką odpowiedź.
— Tak u nas wszystko...
— Co on to sobie myśli, ten król? — zawrzał Neorża — że z nami, rycerstwem i ziemiany, jak z niewolnikami będzie postępował...
Przechadzając się po izbie, sapał mocno Neorża... Groch tymczasem rozglądał się po pustce. Nie był on tak chciwym jadła i napoju jak gospodarz domu, ale — rad jednak bywał przyję-