Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom I 187.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— To wasza rzecz — rzekł król uśmiechając się, ja w żłób zasypuję... i póki żyw, też przy tym żłobie stać będę.
Zjadą się ziemianie do Wiślicy, duchowni, rycerstwo i proste panosze... trzeba, aby i kmieć też tam był...
Wiaduch spojrzał zdziwiony na króla, nie odpowiadał nic.
— A dopuszcząż tam inni? szepnął po namyśle...
— Powiecie tym, coby was chcieli gnać lub bronić przystępu, że moje przykazanie macie.
Chcę abyście tam byli.
Kmieć potrzeby jakoś nie widział i głową pokręcał.
— Jedź ty — rzekł król, weźmij z sobą zamożnych a poczestnych kilku, bądźcie przy mnie, aby nie rzeczono, żem o was zapomniał lub pogardził wami.
Przecież i tak mnie królem chłopów zwą — niech wiedzą, że ja nim chcę być, jak jestem królem ziemianina, i rycerstwa, i wszelkiego ludu, który w królestwie tem żywie...
Rozkazuję więc wam, abyście mi kilku waszych braci do Wiślicy przywiedli. A miałoby was nie stać na to, bo paszy dla koni jeszcze nie będzie, lub ją pod Wiślicą szlacheckie szkapy zjedzą i stratują, oto macie na drogę.