Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król i Bondarywna 012.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

szałkowej, nawet bilard z Platerem i Tyszkiewiczem, nawet rozmowa ze starostą Mielnickim, który, jak uważała marszałkowa, przestał być dowcipnym.
Coś na to przecież poradzić było potrzeba! Król się nudził! król mógł z nudów zachorować... a wówczas w coby się obróciły wszystkie rachuby wojewodziny podolskiej i spekulacye pana marszałka, którym szkatuła wuja w pomoc przyjść miała.
Król się nudził! król się najoczywiściej nudził; na nudy, same z siebie niebezpieczne dla zdrowia, przypadł przestrach, obudzony pożarem, zniecierpliwienie, zaziębienie... wydatek na pogorzelców w chwili, gdy tyle a tyle potrzeba było pieniędzy na opędzenie kosztów podróży i zakupienie tabakierek kameryzowanych na podarki! Pani Mniszchowa zadumana smutnie, westchnęła z głębi duszy. Oczy jej z łuny pożarnej spadły na posadzkę pokoika, w którym zdawała się oczekiwać na kogoś.
Była jeszcze piękną, twarzyczkę miała wdzięczną, choć zmęczoną — któż wie, choć siostrzenica, zgodziłaby się była może na rozpędzenie nudów uśmiechem, słówkiem czułem i przymileniem serdecznem... ale do tej miłej twarzyczki król był przywykł od jej dzieciństwa; rozkwitła ona i zwiędła pod jego oczyma, a Stanisław August miał (człowiek śmiertelny) jednę wielką, bardzo wielką wadę. W pierwszej chwili i najmniej nawet piękna, byle okra-