Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król i Bondarywna 253.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Owszem, ktoś mu znać o mojem utrapieniu wspomnieć musiał, więc jako pan przykładny, do zgody mnie zachęcał, a od rozwodu odwodził.
Ruszył z lekka ramionami.
— Nie jestem od tego, i owszem, zawsze za zgodą świętą i za przykładnem pożyciem małżeńskiem, byleby było możliwem, czemu nie?
— Widzę, żeś pan do tych sentymentów powrócił, które się zawsze w nim znaleść spodziewałam, panie kasztelanie — przemówiła Grzybosia — nie wątpię, iż się teraz wszystko tak ułożyć potrafi, że będziecie zadowoleni; król użyje skutecznych środków.
Rozmowa zręcznie zwrócona przez pannę respektową, poszła potem o państwu marszałkowstwu o należnym im respekcie i podziękowaniu. Rzesiński chciał się submitować. Był to teraz baranek łagodności i wyrozumiałości pełen. Grzybowska, która na tę metamorfozę rachowała, sama się jej wydziwić nie mogła. Wszystko tedy szło jak najszczęśliwiej i jak najlepiej.
Rzesiński pożegnał swą dobrodziejkę, a że mu pilno było się z gwiazdą pochwalić, pojechał z nią do miasta. Na nieszczęście nikogo z tych, którym chciał pokazać ją, nie zastał w domu, wrócił więc dla posilenia się pod Orła białego, i tu dopiero przed liczną nader kompanią miał przyjemność błysnąć de-