Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 022.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   18   —

ubieranych jak łątki niewiast w oknach siedziało, stało we wrotach, cisnęło się nad gościńcem.
Najpiękniejsze twarzyczki występowały na przedzie, a około nich śmiechem bujało i słówkami strzelało raźnie, bo rycerstwo rade na świeże mieszczańskie dziewuchy wytrzeszczało oczy na nie i zaczepiało słowy śmiałemi. Żadna z nich niby nie słyszała i nie rozumiała, nie spojrzała, ale po białych ich twarzach rumieńce migały jak błyskawice i śmiech drgał na ustach choć je sznurowały.
Bogate baby i dziewki wyglądały tak okazale jakby rycerskie niewiasty. U nie jednéj łańcuch się zwieszał na szyi, czółko stało na głowie od złota, ręce błyszczały w pierścieniach całe, pasy świeciły od kamieni; nie jedna téż więcéj oczyma jaśniała niż klejnotami. Więc młodzież rycerska wołała sobie.
— Ej! tę z brzega, to bym wziął i miłował mocno!
— A i ta w pośrodku z kosami złotemi, choć ją zjedz!
— Mnie ta biała jak pieróg do smaku, żeby ją choć pocałować.. człek by czuł miód na ustach do trzeciego dnia!
Wszystkie do których się to stosowało, rozumiały dobrze do kogo pito, płonęła każda a oczy spuszczały, a piersi podnosiły się żywo, zaręczyć